Arkadiusz Jakubik z projektem „Romeo i Julia żyją”

13 grudnia w Strefie Kultury Studenckiej we Wrocławiu wystąpi Arkadiusz Jakubik z wyjątkowym projektem „Romeo i Julia żyją” – autorskim, muzyczno-teatralno-filmowym performansem, który wymyka się klasyfikacjom i działa na wszystkie zmysły.

Czy można opowiedzieć, zagrać i wyśpiewać na scenie film fabularny? Jakubik udowadnia, że można. „Romeo i Julia żyją” to połączenie spektaklu, koncertu, performansu i filmu. Prosta inscenizacja, muzyka na żywo, projekcje oryginalnych video-artów Natana Berkowicza oraz bezpośrednia interakcja z publicznością sprawiają, że widz staje się aktywnym uczestnikiem tej niezwykłej opowieści.

Na scenie Arkadiuszowi Jakubikowi towarzyszą muzycy – nie tylko jako instrumentaliści, ale również jako aktorzy wpisani w narrację spektaklu. W warstwie fabularnej to melodramatyczno-komediowa historia o dojrzałej miłości – opowieść o Romeo i Julii po czterdziestce, pełna emocji, napięcia i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Tym razem z happy endem. To koncertowy spektakl, który działa przede wszystkim na wyobraźnię. Widz wychodzi z sali nie tylko z emocjami, ale i własną wersją filmu – stworzoną w swojej głowie.

Arkadiusz Jakubik

Arkadiusz Jakubik – facet, którego twarz zna niemal każdy, kto choć trochę interesuje się polskim kinem, a uszy – każdy fan bezkompromisowego rocka.

Urodził się 14 stycznia 1969 roku w Strzelcach Opolskich, ale jego artystyczna droga szybko zaprowadziła go znacznie dalej niż rodzinne miasto. Studiował aktorstwo we Wrocławiu, gdzie ukończył Wydział Aktorski tamtejszej PWST (dziś AST). Początki kariery wiązały się z teatrem – grał m.in. w Operetce Warszawskiej i w Teatrze Rampa. Ale to nie scena teatralna uczyniła go rozpoznawalnym – przełom przyszedł z kina.

Dziś Jakubik to jedno z najważniejszych nazwisk w polskim filmie. Widzowie kojarzą go przede wszystkim z mocnymi, często bezkompromisowymi rolami u Wojciecha Smarzowskiego – od „Domu złego”, przez „Wesele”, po „Drogówkę” i „Wołyń”. Jakubik u Smarzowskiego to synonim aktorskiej prawdy i intensywności. Ale jego talent nie kończy się na aktorstwie.

To również reżyser (na koncie m.in. „Prosta historia o morderstwie” czy „Wojna polsko-ruska” z Borysem Szycem), scenarzysta, a co ciekawe – także wokalista. I to nie byle jaki. Od lat stoi na czele punkowo-rockowego zespołu Dr Misio, który koncertuje po całej Polsce, a jego teksty – często ostre i bezkompromisowe – komentują polską rzeczywistość z iście liryczną wściekłością.