Jest młody, podobny trochę do labradora, przemiły i posłuszny. Chodzi o pieska, którego w niedzielę strażacy wyłowili z Odry w okolicy mostów Jagiellońskich.
Około godziny 16.00 jakaś kobieta zobaczyła czarnego psiaka, który rozpaczliwie biegał wzdłuż nabrzeża, po czym wskoczył do wody. Kobieta zawiadomiła straż pożarną.
– Na szczęście pies zaczepił się o krę, wdrapał na nią i tam siedział. Dobrze, że nurt nie był szybki, i pies przepłynął na krze tylko 20 metrów – opowiada st. kpt Remigiusz Adamańczyk, rzecznik wrocławskiej straży pożarnej. Gdy przyjechali strażacy, okazało się, że kra jest zbyt daleko od brzegu i nie mogą dostać się do psa. Poprosili więc o pomoc kolegów z jednostki, która ma specjalistyczne sanie służące do ratowania ludzi i zwierząt na lodzie, i wyciągnęli psa. Był wystraszony i głodny. Trafił do jednostki ratowniczo-gaśniczej przy ul. Kasprowicza.
– Każdy mu dał do jedzenia, co miał. Piesek jest bardzo grzeczny, zadbany, reaguje na polecenia i kładzie się przy nogach. Już raz nam uciekł przez otwartą bramę, ale wrócił. Teraz szukamy jego właściciela i mamy nadzieję, że po nagłośnieniu tej historii szybko się odnajdzie – mówi st. kpt Adamańczyk. Pies, zdaniem strażaków, nie ma nawet roku. W jednostce straży pożarnej nie może długo pozostać, bo nie ma tam dla niego warunków.
Elg